Dzisiaj zjadłam śniadanie z Rachel Khoo ;-), książka "Mała paryska kuchnia" w końcu do mnie dotarła wiec jako, że miało być po franacusku wybrałam przepis, który nie miał polskiego tłumaczenia - clafoutis w wersji na słodko. Zaintrygowały mnie jeszcze brioszki głównie dlatego, że są z kajmakiem :))) oraz sałatka z wątróbek z figami. Z dań obiadowych wypróbuje na pewno kaczkę w musujących pomarańczach i boeuf bourguignon z pulpecikami z bagietki. Wracając do mojego dzisiejszego śniadania to clafoutis pochodzi z Limousin, są to owoce zapiekane w cieście z jajek, cukru, mielonych migdałów i mąki. Upieczone ciasto przypomina nasz tradycyjny polski omlet, tylko jest bardziej puchate i lekkie. Tradycyjny przepis zaleca użycie wiśni i to jeszcze z pestkami, ale jeśli przygotowujemy je dla dzieci radzę wiśnie wcześniej wydrylować. Ja użyłam truskawek, ponieważ wczoraj znowu kupiłam kilogram tylko że teraz już za 5 zł :) a wiśni niestety jeszcze nie ma. Być może zrobię powtórkę tego dania z wiśniami w sezonie. Tak na prawdę można użyć dowolnych owoców sezonowych i cieszyć się smakiem tego delikatnego omleta. Rachel nazywa clafoutis deserem, dla mnie jednak danie jest bardziej śniadaniowe niż deserowe. Pomniejszyłam składniki z oryginału o połowę, wyszło z tego 4 kokilki o średnicy 8 cm.
Clafoutis z truskawkami
(4 porcje)
- 2 jajka
- 75 g cukru
- szczypta soli
- 25 g mielonych migdałów
- 1 łyżka mąki
- 50 ml creme fraiche (można zastąpić kremówką 36% zmieszaną z kwaśną śmietaną 22% w stosunku 2:1)
- 50 ml mleka
- 175 g truskawek (lub innych miękkich owoców albo kilka kawałków czekolady)
Rozgrzewamy piekarnik do 180 C. W tym czasie ubijamy jajka z cukrem i solą na jasną gęstą masę. Wsypujemy do masy migdały, mąkę, wlewamy creme fraiche i mieszamy. 3-4 kokilki o średnicy ok 8 cm smarujemy masłem i wysypujemy mąką. Na dnie kokilek układamy równomiernie truskawki pokrojone w na połówki, większe na 3 plastry.
Zalewamy owoce masą jajeczną i wstawiamy do piekarnika na ok 30 -40 min, aż wierzch się przyrumieni. Ja piekłam clafoutis 30 min a i tak wyszły bardziej rumiane niż te na zdjęciu. Można podawać na ciepło lub zimno, posypane cukrem pudrem.
Uwielbiam clafoutis. Najbardziej ten klasyczny, z wisniami wlasnie, ale i inne wersje mi smakuja. Tego od Rachel jeszcze nie probowalam.
OdpowiedzUsuńRachel również poleca wiśnie, w sezonie będzie na pewno klasyczna powtórka , pozdrawiam serdecznie :)
UsuńUwielbiam clafoutis za jego uniwersalność, każdy owoc do niego pasuje!:)
OdpowiedzUsuńo tak wszystko zależy od naszej fantazji, pozdrowienia :)
UsuńJej, wygląda fenomenalnie!
OdpowiedzUsuń