Przepisów
na creme brulee jest tysiące, z mlekiem bez mleka, mniej lub więcej cukru. Owoce w
środku, owoce na zewnątrz. Najważniejsza w creme brulee jest wanilia, która
temu deserowi nadaje charakterystyczny aromat i „skorupka” J, ze skarmelizowanego cukru. Deser po
raz pierwszy został opisany w książce kucharskiej François Massialota w 1691 r.
Krem na deser należy mieszać dość dość spokojnie , żeby nie wytwarzać pęcherzyków
powietrza bo potem ta pianka będzie nam się przypalać. Powinniśmy piec nasz deser w dość dużych i płytkich kokilkach
bezpośrednio w piekarniku w temp w 100
C, lub w kąpieli wodnej w 110-130 C, kokilki wtedy zanurzamy do połowy w gorącej
wodzie. Do posypki używamy cukru brązowego ponieważ szybciej się karmelizuje, ale z powodzeniem można zastąpić go białym cukrem. W
dosłownym tłumaczeniu creme brulee oznacza przypalony krem, a to wszystko przez
tą wyjątkową skorupkę ze skarmelizowanego cukru, która wydaje ten
niepowtarzalny dźwięk przy pierwszym starciu z łyżeczką degustującego. Nie
możemy brać dosłownie tej nazwy bo cukier, którym posypujemy deser ma się tylko
skarmelizować a nie przypalić. Do
karmelizowania cukru standardowo używa się specjalnego palnika kuchennego, ale podobno można zaopatrzyć się w jego o wiele tańszy
odpowiednik w sklepie budowlanym ;-). Ja posiadam miniaturowy model sprawdzonej marki i sprawuje się bardzo dobrze. Podejmowałam kiedyś próby karmelizowania cukru
w piekarniku, ale niestety palnika nie da się raczej zastąpić. Rachel Khoo poleca w
zastępstwie palnika używanie rozgrzanej do niebieskości metalowej łyżki, którą
pociera się posypkę z cukru. Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić w swojej
kuchni, ponieważ dysponuje tylko płytą elektryczną i do rozgrzania łyżki chyba też
potrzebowałabym palnika ;-).
(4 porcje)
- 300 ml śmietanki 30 % lub 36%
- 50 ml mleka
- 6 żółtek
- 50 g cukru białego
- 1 laska wanilii
- 4 łyżeczki cukru brązowego (lub białego)
Wlewamy do garnka śmietankę i mleko. Przecinamy na pół laskę wanilii i wydobywamy nożem ziarenka, które dodajemy do garnka. Resztę laski wanilii wrzucamy również do garnka, aby oddała swój aromat. Całość doprowadzamy do wrzenia i natychmiast zdejmujemy z palnika.
W tym czasie mieszamy żółtka z cukrem do momentu aż cukier się rozpuści. Nie należy zbyt energicznie ucierać żółtka, aby nie wytworzyła się piana.
Wyjmujemy ze śmietanki skórkę laski wanilii i dolewamy powoli ciepłą śmietankę do masy jajecznej mieszając. Jeśli mamy czas odstawiamy masę do lodówki, aby przeszła zapachem z ziarenek wanilii.
Nagrzewamy piekarnik do 100 C. Krem wlewamy do dość płytkich kokilek o średnicy ok 8 cm i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy krem bez termoobiegu, przez ok 50-60 min, aż krem zetnie się po brzegach a w środku pozostanie lekko rzadki. Należy obserwować krem, można zbadać palcem czy brzeg jest już ścięty. Środek może być galaretowaty, deser stężeje w lodówce.
Wyjmujemy kokilki i studzimy w temperaturze pokojowej a następnie zabezpieczone folią spożywczą wstawiamy do lodówki na min. 5 h, a najlepiej na całą noc.
Krem możemy przechowywać w lodówce do 3-4 dni, ale skorupkę ze skarmelizowanego cukru najlepiej robić tuż przed podaniem, ponieważ z czasem mięknie ona od wilgoci z kremu.
Wyciągamy schłodzony krem z lodówki. Posypujemy każdą porcję równomiernie 1 łyżeczką brązowego cukru, można użyć sitka. Cukier karmelizujemy specjalnym palnikiem kuchennym tak, aby uzyskać chrupiącą skorupkę na wierzchu deseru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz swój komentarz :)