Szparagi.... podobno uważane za silny afrodyzjak, występują w trzech kolorach zależnie od nasłonecznienia podczas wzrastania. Najbardziej popularne są szparagi białe , hodowane pod ziemią na specjalnych kopcach i zbierane jak tylko główki wyjdą ponad ziemię, zielone zawdzięczają swój kolor dużemu nasłonecznieniu a fioletowe wymagają specjalnej uprawy i te najrzadziej są spotykane. Pamiętam jak dziś pierwsze spotkanie ze szparagami. były białe, w zalewie bez smaku, w słoiku i smakowały mniej więcej jak łodyga gerbery tydzień po imieninach mojej mamy. Gerbery nie próbowałam nigdy ale takie miałam skojarzenie ;-). Generalnie szparagi nie przypadły mi do gustu, ale wczoraj postanowiłam przełamać zakorzeniony w mojej własnej głowie stereotyp że są wstrętne... stało się to dzięki pięknym zielonym szparagom, które wczoraj uśmiechały się do mnie z półki sklepowej Biedronki. Pomyślałam , ok... najwyżej zrobię posta o tym jak szparagów nie należy przyrządzać :). Były piękne, młode, zielone i dorodne i postanowiłam je doprawić tak, żeby były zjadliwe, mało tego aby smakowały bardzo dobrze :). Nie mogę w to uwierzyć ale udało się, a konsumujący smakosze ryb potwierdzili, że to połączenie łososia ze szparagami jest obłędne.
Oczywistą sprawą jest, aby kupowane przez nas szparagi były świeże, najlepiej przechowywane w lodówce. Nie należy kupować szparagów które długo leżały na słońcu i są podwiędnięte; najlepiej aby miały równą długość, wilgotne końcówki i zamknięte łuski. Jeśli zakupimy już nasze skarby to powinniśmy je zużyć w ciągu max 2-3 dni. Przechowujemy je jak kwiaty :) w miseczce z wodą w pozycji pionowej lub z zawiniętymi w wilgotny papier końcówkami. Przygotowanie do gotowania lub pieczenia jest bardzo proste, należy obciąć stwardniałe końcówki i usunąć obieraczką zdrewniałe części. Jeśli zdecydujemy się na białe szparagi to lepiej jest kupić te grubsze bo i tak będziemy musieli je obierać, zielone mogą być młode i cienkie i jeśli po badaniu paznokciem wbija się on bez problemu i nie widać włókien to mamy gwarancje, że na pewno nie będziemy musieli ich obierać, a w ostateczności do 1/3 długości. Pąków w ogóle nie trzeba obierać. Szparagi po przyrządzeniu powinny być zjedzone tego samego dnia, ponieważ po obróbce cieplnej źle znoszą przechowywanie w lodówce, która zabija ich aromat. Oczywiście możemy je spożywać na ciepło i na zimno. Jeśli chcemy spożywać je na zimno należy zahartować je po ugotowaniu zimną wodą lub umieścić w miseczce z wodą i lodem.
O gotowaniu szparagów nie będę się rozpisywać dzisiaj zbyt wiele bo będę je piekła, ale można je gotować w wodzie, na parze, w mikrofali, są nawet specjalne garnki do gotowania szparagów. Warto pamiętać jedynie, że dobrze jest związać szparagi do gotowania i postawić w garnku tak, aby główki wystawały ponad wodę, są bardzo delikatne i z pewnością ugotują się w samej parze. Żółte szparagi z uwagi na to, że są bardziej łykowate gotujemy zawsze troszkę dłużej niż zielone, którym wystarczy zaledwie 10-15 min.. Podczas pieczenia szparagów należy pamiętać aby przykryć naczynie żaroodporne folią aluminiową aby szparagi nam nie wyschły a zielonych nie gotować w blaszanych garnkach bo podobno tracą swój piękny kolor.
Oczywistą sprawą jest, aby kupowane przez nas szparagi były świeże, najlepiej przechowywane w lodówce. Nie należy kupować szparagów które długo leżały na słońcu i są podwiędnięte; najlepiej aby miały równą długość, wilgotne końcówki i zamknięte łuski. Jeśli zakupimy już nasze skarby to powinniśmy je zużyć w ciągu max 2-3 dni. Przechowujemy je jak kwiaty :) w miseczce z wodą w pozycji pionowej lub z zawiniętymi w wilgotny papier końcówkami. Przygotowanie do gotowania lub pieczenia jest bardzo proste, należy obciąć stwardniałe końcówki i usunąć obieraczką zdrewniałe części. Jeśli zdecydujemy się na białe szparagi to lepiej jest kupić te grubsze bo i tak będziemy musieli je obierać, zielone mogą być młode i cienkie i jeśli po badaniu paznokciem wbija się on bez problemu i nie widać włókien to mamy gwarancje, że na pewno nie będziemy musieli ich obierać, a w ostateczności do 1/3 długości. Pąków w ogóle nie trzeba obierać. Szparagi po przyrządzeniu powinny być zjedzone tego samego dnia, ponieważ po obróbce cieplnej źle znoszą przechowywanie w lodówce, która zabija ich aromat. Oczywiście możemy je spożywać na ciepło i na zimno. Jeśli chcemy spożywać je na zimno należy zahartować je po ugotowaniu zimną wodą lub umieścić w miseczce z wodą i lodem.
O gotowaniu szparagów nie będę się rozpisywać dzisiaj zbyt wiele bo będę je piekła, ale można je gotować w wodzie, na parze, w mikrofali, są nawet specjalne garnki do gotowania szparagów. Warto pamiętać jedynie, że dobrze jest związać szparagi do gotowania i postawić w garnku tak, aby główki wystawały ponad wodę, są bardzo delikatne i z pewnością ugotują się w samej parze. Żółte szparagi z uwagi na to, że są bardziej łykowate gotujemy zawsze troszkę dłużej niż zielone, którym wystarczy zaledwie 10-15 min.. Podczas pieczenia szparagów należy pamiętać aby przykryć naczynie żaroodporne folią aluminiową aby szparagi nam nie wyschły a zielonych nie gotować w blaszanych garnkach bo podobno tracą swój piękny kolor.
Łosoś pieczony ze szparagami w sosie holenderskim z migdałami
( 2 porcje)
- 500 g zielonych szparagów
- 400 g łososia norweskiego
- 2 ząbki czosnku
- 5 łyżek oliwy z oliwek
- 1 łyżeczka soku cytryny
- pieprz kolorowy
- sól
- 2 łyżki płatków migdałów
- 2 łyżeczki szczypiorku posiekanego
- 2 plasterki cytryny
Marynata do łososia:
- 1 ząbek czosnku
- szczypta czerwonej papryki
- 1 łyżeczka startego świeżego imbiru
- pieprz ziołowy
- sok z połowy cytryny
- sól
Sos holenderski:
- 100 ml octu z białego wina
- 50 g masła
- 4 żółtka
- 1/4 cebuli
- 1 ½ łyżki cukru
- szczypta ziołowego pieprzu
- sól
Łososia ze skórką opłukać i obrać z łusek. Natrzeć czosnkiem, pieprzem ziołowym, imbirem , solą, papryką słodką w proszku i polać sokiem z cytryny. Odstawić do zamarynowania na 30 min.
Szparagi opłukać i odciąć grube końcówki, jeśli to konieczne oskrobać zdrewniałe części łodygi do 1/3 wysokości.
W szklance wymieszać oliwę ze świeżo zmielonym pieprzem i czosnkiem. Wylać trochę oliwy na dno naczynia żaroodpornego i ułożyć szparagi. Polać resztą oliwy i wysmarować nią szparagi.
Na szparagach ułożyć zamarynowanego łososia , przykryć folią aluminiową i piec ok 30 min w temp 180 C, do uzyskania miękkości szparagów i łososia.
W tym czasie przygotować sos holenderski. Sklarować masło, zdjąć szumowiny i przecedzić przez sitko.
Ocet doprawić solą i pieprzem a następnie zagotować z posiekaną cebulą. Gdy objętość octu zmniejszy się o połowę dodać cukier i jeszcze chwilę gotować. Ocet przecedzić przez sito i cebulkę odłożyć do dekoracji.
W ceramicznym lub blaszanym naczyniu umieścić 4 żółtka z gotowanym octem (ok 5 łyżek) i energicznie wymieszać. Zagotować wodę w garnku, zmniejszyć ogień na minimum i ustawić naczynie z żółtkami na parze i energicznie ubijać jajka. Gdy masa zacznie gęstnieć stopniowo dodawać masło. Sos powinien mieć konsystencję majonezu, wtedy zdejmujemy go z pary wodnej. Sosu nie wolno już potem podgrzewać bo możne się zważyć.
Gdy szparagi i łosoś będą już miękkie wykładamy szparagi na talerz, oprószamy solą,układamy na nich kawałek łososia i polewamy sosem holenderskim (można skorzystać z worków do kremu).
Na koniec ozdabiamy ozdabiamy cebulką odcedzoną z ugotowanego octu, niewielka ilością szczypiorku, świeżo prażonymi migdałami i plasterkiem cytryny. Do tego dobrze schłodzone różowe wino, pycha...
wygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńzadziwiająco dobrze smakuje :). Ja nie przepadam za rybami na ciepło i do niedawna nie znosiłam szparagów a wyszło na prawdę obłędnie! pozdrowienia :)
UsuńPyszne jedzonko umm smaku mi narobiłaś :) a u mnie łosoś się już skończył :(
OdpowiedzUsuńMy w weekend wędziliśmy łososia
wędzony, bosko!!, ślinka mi cieknie mmmm.... Muszę podpatrzeć coś u Ciebie koniecznie na słodko, aby się zainspirować :)
UsuńBardzo apetyczne i co nie bez znaczenia nie jest posypane serem pleśniowym ani nawet starzonym twardym ;)
OdpowiedzUsuńSos jest bez śmietany ! :). W najbliższym czasie będzie quische z serkiem, ale jeszcze nie wiem jakim ;-)
OdpowiedzUsuńKozi twarożek?
OdpowiedzUsuńchyba będzie mozarella i gruyere :), ale kozi twarożek hmm moze następnym razem , pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŁosoś wg tego przepisu to chyba najlepszy łosoś jakiego jadłem!!! A wiem co mówię, bo lubię ryby, sam je namiętnie przyrządzam na różne sposoby i z niejednego pieca rybę jadłem :). Połączenie szparagów z łososiem i sosem holenderskim jest po prostu obłędne!!!
OdpowiedzUsuńPOLECAM
o mamo... poezja smaku! ten sosik idealnie pasuje i te orzeszki chrupiące na tym, nie jadłem lepszego dania z ryb. Wyszło mi idealnie, może nie tak ładne jak na zdjęciu ale jak smakowało!
OdpowiedzUsuńte same odczucia miałam, gdy przygotowałam to danie po raz pierwszy, poezja smaku.. tym bardziej że nie przepadam za rybami. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńto najlepszy łosoś w moim życiu
OdpowiedzUsuńw moim też :), ale mam jeszcze jeden przepis na łososia, który niebawem sie pojawi na blogu. Będzie to łosoś z pieczarkami- równie pyszny. Będą konkurować ze sobą :)
Usuńpycha, pycha, pycha!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńtak, tak, tak :)
Usuń