sobota, 30 listopada 2013

Pieczone jabłka z twarogiem w miodzie palmowym

To był ostatni dzień naszego pobytu na Teneryfie. Teofil podjechał odstawić do garażu wypożyczony przez nas samochód a ja wybrałam się na poszukiwanie restauracji polecanej dla smakoszy przez przewodnik turystyczny. Upajając się ostatnimi promieniami słonecznymi tego lata mijałam masę restauracyjek ze stolikami wystawionymi na zewnątrz, aż w końcu dotarłam do kamieniczki wymalowanej na pistacjowo-groszkowy kolor ze skromnym szyldem "Regulo". Oczekując na Teofila, który rozliczał się właśnie z firmą wynajmującą samochody, siedziałam na ławce przed ową restauracją i zastanawiałam się dlaczego nie ma w niej stolików na zewnątrz. Gdy weszliśmy do środka przywitało nas przyjemne rustykalne wnętrze restauracji z dziedzińcem w środku. Pięknie nakryte stoły z pełną zastawą, białe schludne obrusy, na ścianach pozawieszane elementy urządzeń do uprawy roli z ubiegłego wieku. Restauracja zajmuje całą jednopiętrową kamienicę i jest niewątpliwie urokliwa. To co podobało mi się w niej najbardziej to oszklony, przesuwany dach nad małym dziedzińcem gdzie przy dobrej pogodzie można stołować się pod gołym niebem. Wybraliśmy jeden  z tych czterech stolików na dziedzińcu,  na którym jeszcze nie stała tabliczka z rezerwacją i postanowiliśmy spróbować najbardziej tradycyjnych i najsmaczniejszych potraw. Miła obsługa poinformowała nas abyśmy wzięli steka.. wydawało nam się to dziwne z uwagi na to że to wybrzeże i powinni jednak specjalizować się w rybach ;-) . Skończyło się na króliku po kanaryjsku i rybie oczywiście wszystko z pysznymi ziemniaczkami po kanaryjsku i sosami mojo. Nie powiem, żeby to był najlepszy królik jakiego jadłam w swoim życiu, jak również i ryba nie była niczym specjalnym, nawet nie zapamiętałam jej nazwy. Najlepsze były ziemniaczki, którym poświecę osobny post i opiszę jak je przygotować. Po przeciętnym daniu głównym i wspaniałej sangrii przyszła pora na deser, oba były okraszone niesamowitym dodatkiem- miodem palmowym. Pomimo tego że obiad w tej restauracji nie był niczym wyjątkowym, to dzięki tej wizycie skusiłam się na zakup słoiczka miodu palmowego i teraz bardzo żałuje że tylko jednego. Dzięki temu nabytkowi mógł powstać mój własny polski deser z kanaryjskim akcentem.



Pieczone jabłka z twarogiem w miodzie palmowym

  • 3 jabłka
  • 3 łyżki chudego twarogu
  • 3 łyżki miodu palmowego do nadzienia oraz po ok 2 łyżki do każdej porcji do polania (można zastąpić syropem klonowym)
  • łyżeczka masła do wysmarowania naczynia żaroodpornego
  • szczypta cukru  pudru

Wydrążyć w jabłkach środek pozostawiając ścianki o grubości ok 1 cm. Gniazda nasienne wyrzucić a pozostały miąższ pokroić w kosteczkę i wymieszać z chudym mielonym twarogiem. Do nadzienia dodać 3 łyżki miodu palmowego i wymieszać, a następnie nałożyć je do jabłek. Naczynie żaroodporne wysmarować masłem, ułożyć w nim jabłka i piec w nagrzanym do 160 C piekarniku przez 30 min. Upieczone jabłka posypać cukrem pudrem dla dekoracji oraz polać  dodatkowo miodem palmowym. 


Zdrowe słodkości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz swój komentarz :)